Jak postępować z Prawdziwym Mężczyzną
Prawdziwy mężczyzna wchodzi do pokoju i pyta, czy widziałam The Wizard of Oz.
Tak, widziałam, podobał mi się nawet.
Ale on się nie pyta mnie (ten prawdziwy mężczyzna), czy mi się ten Wizard of Oz podobał, tylko się mnie pyta, czy go widziałam, bo on musi to odnieść do wypożyczalni i on sobie to tutaj na tej kupce położył dopiero co (dopiero, kiedy co? no, może dwa dni temu), a już mu ktoś sprzątnął, bo tu przecież nic nie poleży na miejscu. A on sobie to przecież tu położył, zaraz obok tej sterty książek kucharskich, co to ich nie można na półkę odłożyć, bo on właśnie będzie na takiej a takiej diecie, a poza tym półek zabrakło.
No więc położył sobie to albo na tej stertce, albo zaraz obok. Tak, tak, jest przekonany, że to było zaraz obok. A czy jest pewien, że nie położył jej na tej kupie bebechów komputerowych, co to leżą koło biurka wymieszane z kłębowiskiem kabli, co to mają być popodłączane do tych bebechów, ale to się zrobi jutro… Nie! Tam na pewno nie położył, bo on te bebechy ma przygotowane do włoże… Dżizaz! Czyś ty ruszała moje bebechy?! Nie, sweetheart, tylko je kopnęłam pod zasłonkę, bo już się lepkim kurzem pokryły. No oczywiście, kopnęłaś bebechy, to i film schowałaś. No tak, on już nigdy dziecku nie będzie mógł filmu wypożyczyć, bo co on wypożyczy, to ja mu bezczelnie schowam i on nie może oddać na czas.
Mamrocząc tak, wypirza po kolei szuflady, zwala kupę CD z dolnej półki biurka, wywala poduszki z kanapy, wysypuje zabawki z kosza…. Nie ma! Nie ma! Nie ma!
No więc, on teraz sobie pójdzie do ubikacji, ale jak wróci, to on musi, no po prostu musi przeszukać WSZYSTKO, bo on musi ten film znaleźć i czy ja ZAWSZE muszę mu WSZYSTKO wyrzucić? Na pewno to wyrzuciłam, tak jak dziecka kupon do sklepu zabawkowego.
– Nie wyrzuciłam żadnego kuponu!!!
– To ciekawe czemu nie mogę go znaleźć, jak go NA PEWNO położyłem tutaj, na tej kupce za kanapą, pomiędzy stosikiem kompaktów a zwojem wydruków z mojego forum rodzinnego.
– Pocałuj mnie w dupę!
– Najłatwiej od razu być ordynarnym, zamiast poszukać tego, co się upchało.
– Aaaaaaaaa!!!!!
– Maniaczka!
Prawdziwy mężczyzna idzie do ubikacji. Pytam matkę:
– Upchałaś?! Wiesz, co tu się zaraz będzie działo?
– A może i upchałam, ale przyznam się to? A ty na pewno nie upchałaś?
– Pewnie upchałam, jak równałam kupy.
(Jestem w stanie tolerować kupy, dopóki zachowują kąty proste)
– Ty, szukamy!
Szukamy z matką tego Wizarda, święty Antoni jest wyraźnie po naszej stronie, bo w końcu jest! Pomiędzy dwiema częściami Tytusa, Romka i A’tomka w Tymkowej części za kanapą.
– Podrzucamy mu?
– Podrzucamy!
Mama zbyt długo żyła z również Prawdziwym Mężczyzną, żeby nie pojąć grozy sytuacji – jeżeli raz się wyda, że któraś z nas upchała (nieważne która)… to wiedzą wszystkie, które z Prawdziwym Mężczyzną miały kiedyś do czynienia.
Rzecz zgubioną, a znalezioną, należy upchać umiejętnie. Bezczelnie, acz z finezją, tak by rzecz zgubiona swoim siebie ujawnieniem nie obwiniła automatycznie Prawdziwego Mężczyzny o bałaganiarstwo (ON?! BAŁAGANIARZ?!).
Nie, rzecz ma się ujawnić przypadkowo, nie może być znaleziona przez kobietę mężczyzny, ewentualnie może być zasugerowane:
– A dobrze szukałeś za biurkiem, może zsunęła się z tymi czterdziestoma dyskami, które spadły ci wczoraj za biurko i NIGDY NIE ZOSTAŁY PODNIESIONE?
– Szukałem trzy razy!
– Poszukaj jeszcze raz, może leży za tą zdjętą trzy tygodnie temu obudową do komputera.
Prawdziwy mężczyzna, już poirytowany na dobre, schyla się, wywala po kolei te czterdzieści CD na środek livingroomu i nagle: Surprise! surprise!!! Pomiędzy dwudziestym siódmym a dwudziestym ósmym jest jego zaginiony DVD z Wizardem of Oz!
Wtedy natychmiast trzeba przypuścić atak. Natychmiast! Tym samym zyskujemy argument na cudowny termometr do mięsa, który sobie dopiero co, trzy tygodnie temu, kupił i położył o tu, w tym pojemniku z rozebranym mikserem, do którego on zajrzy, jak tylko będzie miał chwilę czasu… to co z tego, że się nie zna na mikserach i czy ja wiem, ile taki mikser kosztuje?
Wiem! Czterdzieści dolarów, akurat tyle, co ten głupi termometr do mięsa, co go zgubiłeś tak jak tego Wizarda of Oz!
Ilustracje autory