Dlaczego znikła w odmętach kultury masowej posada błazna królewskiego? Na tylu dworach, tylu ludziom przydałby się osobisty błazen.

Mówiłby – dajmy na to:
– Prezesie, kijowy krawat założyłeś do tego garnituru. Weź się waszmość ogarnij, bo personel umiera ze śmichu jak widzi tę marynarkę sprzed dwudziestu lat z naszytymi łatami.

Uwagi te niekoniecznie musiałyby dotyczyć stylu ubierania, ale także stylu myślenia, zachowania, formułowania wypowiedzi, stosunku do personelu itd.

   Myślałam długo, co ja bym chciała w życiu robić. I już wiem. Posada błazna jest dla mnie idealna. Mam zmysł obserwacji, lubię mówić, co myślę, nigdy nie zapominam raz usłyszanego dowcipu. Wzrostu mam niedużo, ale dla błazna w sam raz. Koziołków nie fikam, ale kwiat lotosu robię bez używania rąk. Jeśli trzeba – zaśpiewam, chociaż nie wiem, czy ktoś to poza mną wytrzyma. Wiedzę ogólną mam sporą, ciekawe skojarzenia, jasno formułuję myśli. Z lekkością Barysznikowa przechodzę od szczegółu do ogółu, a skromność jest moją najważniejszą zaletą.
Niejedna instytucja miałaby się lepiej, gdyby utrzymywała błazna, czyli mnie.

   Gdyby ktoś miał dla mnie taką posadę – polecam się.

 

Ilustrowała: Joanna Titeux