Porozmawiajmy o sztuce. Wywiad z prof. Gail Levin
Karol Graczyk: Niedawno (w lutym 2008 r. – przyp. red.) była Pani z wizytą w Polsce i podczas spotkań w Warszawie, Łodzi i Krakowie mówiła Pani o współczesnej sztuce amerykańskiej. Czy może nam Pani przybliżyć tematykę tych wykładów?
Gail Levin*: Prowadziłam wykłady ma temat twórczości Edwarda Hoppera, Judy Chicago i innych amerykańsko-żydowskich artystek. Analizowałam płótna Hoppera, które – pozornie proste – mogą być interpretowane na wielu poziomach. Hopper, choć uważany za bardzo amerykańskiego, podziwiał prace Rembrandta i Edgara Degas. Interesował się także literaturą, co nie pozostało bez wpływu na jego twórczość. Sięgał po Moby Dicka Melvilla, po poezję Roberta Frosta, uwielbiał Paula Verlaine’a i Goethego.
Mówiłam o dokonaniach kontrowersyjnej feministycznej artystki Judy Chicago i związku pomiędzy jej sztuką a polityką i historią amerykańską. Chicago w swojej twórczości nawiązywała do ruchu praw obywatelskich w latach 50., protestowała przeciw wojnie w Wietnamie w późnych latach 60. oraz wspierała powstający ruch feministyczny na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku.
Z inicjatywą zorganizowania wykładów na temat twórczości artystów amerykańskich żydowskiego pochodzenia, których przedstawicielką była nie tylko Judy Chicago, ale także Theresa Bernstein, Louise Nevelson i Lee Krasner (żona Jacksona Pollocka – bohatera mojej kolejnej biografii) wystąpiło Muzeum Sztuki w Łodzi, które dowiedziawszy się o moich pracach na ten temat, poprosiło o prelekcję. Starałam się więc zwrócić uwagę i zaakcentować wschodnioeuropejskie korzenie tych artystek i ich rodzin.
Jakie miasto w Stanach jest obecnie najsilniejszym ośrodkiem kultury?
Dla mnie osobiście jest nim Nowy Jork, gdzie wykładam na CUNY (The City University of New York – przyp. red.). Jest to nie tylko ogromne centrum kulturalne, ale także wielokulturowy tygiel ludzi z całego świata. Atmosfera tego miejsca sprzyja rozwojowi kultury, tworzeniu wielu interesujących projektów. Jest to miejsce, gdzie w galerii, restauracji, w sali koncertowej zawsze dzieje się coś interesującego.
W USA. uczelnie uważane są zazwyczaj za coś więcej, niż tylko miejsce pobierania nauki. Stawia się w nich na badania, sport, sztukę. Czy można sprawić, aby zwyczajny, dobry uniwersytet zamienił się w ośrodek sztuki, a studenci chcieli tam prowadzić badania, a nie tylko słuchać wykładów?
Jeśli dobrze rozumiem, pytasz o sposób, w jaki próbujemy zainteresować studentów sztuką. Prowadzę zajęcia ze studentami pierwszego roku różnych specjalności (choć w większości są to studenci zarządzania). Wiodącym tematem zajęć jest „Sztuka Nowego Jorku”. Mamy specjalny fundusz, dzięki któremu możemy uczestniczyć w przedstawieniach w Metropolitan Opera czy na Broadwayu, oraz w bardziej kameralnych imprezach. Chciałabym w moich studentach wzbudzić namiętność do sztuki, uczynić z niej istotną część ich życia, nawet jeśli wybiorą różne zawodowe ścieżki. Ponieważ państwo nie sponsoruje zbyt wielu przedsięwzięć artystycznych, dla przyszłości naszej kultury kluczowy jest prywatny mecenat. Mam nadzieję, że dzięki krzewieniu miłości do sztuki wśród moich studentów, przyczyniam się do tego choć trochę, a jednocześnie wzbogacam życie tych młodych ludzi.
Co w Stanach sądzi się na temat sztuki europejskiej? Jak jest oceniana w porównaniu z amerykańską?
Żeby móc zajmować się i studiować sztukę amerykańską trzeba znać i rozumieć sztukę europejską, której korzenie sięgają starożytnego Rzymu i Grecji oraz Egiptu. Przed II wojną światową niemal wszystkie nowe prądy wywodziły się z Europy. W XIX wieku wielu amerykańskich artystów wyjeżdżało po naukę do Paryża i Düsseldorfu. Po wojnie twórcy tacy jak Piet Mondrian, Fernand Léger, Marc Chagall czy Max Ernst emigrowali do Ameryki i osiedlali się w Nowym Jorku. Nic dziwnego, że współczesny artysta europejski, taki jak np. Kandinsky, dobrze rozumie sztukę amerykańską – widać to chociażby w almanachu Der Blaue Reiter, opublikowanym w Monachium w 1911 r.
Co sprawia, że pisze Pani biografie tych, a nie innych ludzi? Mam przede wszystkim na myśli ostatnią biografię Judy Chicago oraz głośną Edwarda Hoppera.
Zaczęłam pisać o twórczości Hoppera, gdy w 1976 r. zostałam pierwszym i jedynym kustoszem jego kolekcji w Muzeum Sztuki Amerykańskiej w Whitney (Whitney Museum of American Art). Zamierzałam stworzyć catalogue raisonne, kompletne studium jego prac. Ostatecznie zostało ono opublikowane w 1995 r. Zafascynowana osobowością i pracami Hoppera napisałam o nim dziewięć książek. W trakcie prac natrafiłam na 62 tomy pamiętników trzymanych przez jego żonę. Większość prac tego małżeństwa po przekazaniu ich na rzecz Whitney Museum zostało zniszczonych zanim jeszcze zostałam kustoszem tego muzeum. To skłoniło mnie do zwrócenia uwagi na problem niszczenia dzieł sztuki. Zaczęłam poszukiwać artystek, które nie chciały być ofiarami tego typu działań i przeciwstawiały się im. Poszukiwania i badania doprowadziły mnie do Judy Chicago, która interesowała się bardzo historią kobiet, a mnie szczególnie przypadła do serca.
Ostatnio wydane książki autorstwa prof. Gail Levin
Zgadza się Pani z poglądami Judy Chicago?
Zanim odpowiem, powrócę jeszcze do Hoppera i jego poglądów. Nie wiem, dlaczego mnie o nie nie zapytałeś. Całkowicie nie zgadzam się z nim w kwestii polityki, kobiet, małżeństwa, jedzenia, abstrakcji, etc. Inaczej z Judy Chicago – z niektórymi jej spostrzeżeniami się zgadzam, z niektórymi nie. Uważam np., że wiele kobiecych osiągnięć zostało wykreślonych z historii lub zapomnianych. Takie jest zresztą przesłanie jej arcydzieła The Dinner Party, wystawianego obecnie w otwartym w marcu 2007 roku Centrum Sztuki Feministycznej im E.A.S. w Muzeum Brooklyńskim.
Dlaczego tak bardzo interesują Panią artyści pochodzenia żydowskiego?
A dlaczego nie? Równie dobrze mógłbyś zapytać, dlaczego interesuję się artystami chrześcijańskimi. Hopper, mimo iż wychował się w rodzinie silnie związanej z baptyzmem, odrzucał religię dogmatyczną. Każde z trojga jego dzieci jest innego wyznania: jedno jest katolikiem, drugie protestantem, a trzecie wyznaje judaizm. Nie przeszkadzało to Hopperowi ozdobić swoimi malowidłami kościół baptystów w Charleston w południowej Kalifornii. Przyznaję, większość swojej kariery naukowej poświęciłam sztuce katolickiej średniowiecza, renesansu i późniejszych epok. Moje zainteresowanie artystami żydowskimi, w szczególności artystkami wywodzącymi się z Europy Wschodniej, zaczęło się podczas pracy nad biografią jednej z nich. Jak się okazało, ma to także związek z pochodzeniem moich przodków. Podczas pierwszej wizyty w Polsce – kiedy to odwiedziłam Siedlce, skąd pochodzili moi dziadkowie – dowiedziałam się, że emigrując w XX wieku do Ameryki, uciekali przed pogromem. Ponieważ zmarli, kiedy byłam jeszcze niemowlęciem, wizyta w miejscu, w którym mieszkali, miała dla mnie szczególne znaczenie. Poznałam historię, której nigdy wcześniej nie znałam.
Podczas badań nad historią sztuki z pewnością odkryła Pani niejedną ciekawostkę. Może się Pani czymś z nami podzielić?
Problem wizji i widoku. Jak w starym porzekadle: obraz jest wart tysiąca słów. Fascynuje mnie sposób, w jaki my patrzymy na świat, oraz to, w jaki sposób pomagają nam widzieć świat artyści. Kiedyś uczyłam historii sztuki studentkę, która straciła wzrok. To było fascynujące wyzwanie.
Czym się Pani teraz zajmuje?
Jak już wspomniałam, obecnie jestem w trakcie urlopu naukowego i piszę biografię Lee Krasner. Wiosną wracam do Nowego Jorku z Mediolanu, gdzie teraz mieszkam. Pielęgnuję ogród, sadzę warzywa, odwiedzam znajomych. Mam oddanych przyjaciół rozsianych po całym świecie – od czasu do czasu odwiedzają mnie, gdy zatrzymują się w Nowym Jorku.
Dziękuję za zainteresowanie.
Zdjęcia pochodzą ze strony Baruch College
——–
* Gail Levin jest profesorem historii sztuki w Baruch College i CUNY Graduate Center. Specjalizuje się w amerykańskiej sztuce XX i XXI wieku, interesują ją szczególnie prace Edwarda Hoppera, Marsdena Hartley’a, Yasuo Kuniyoshi, Judy Chicago. Napisała wiele książek i artykułów, które zostały opublikowane w kilkunastu krajach. Biografia Hoppera jej autorstwa uznana została przez The Wall Street Journal w roku 2007 za jedną z pięciu najlepszych biografii artystycznych.
Gail Levin zdobyła wiele nagród i stypendiów twórczych, m.in. stypendia fundacji National Endowment for the Humanities oraz nagrodę przyznawaną przez National Association of Women Artists. Jest też artystką fotografem – jej prace znajdują się w zbiorach High Museum of Art w Atlancie oraz w Centrum Fotografii w Woodstock, w stanie New York.