Stary Człowiek
Stary Człowiek chorował już od wielu lat. Był naprawdę stary, a na jego ciele odcisnął swoje piętno czas miniony, trudy i niebezpieczeństwa, dawno przebyte fizyczne i duchowe rany. Miał wciąż bystry umysł i żelazną wolę, ale w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, że ciało wymyka się spod kontroli nawet najsilniejszego ducha. Tak też się stało i z ciałem Starego Człowieka, które po wielu poważnych ostrzeżeniach w końcu wypowiedziało posłuszeństwo.
Leżał więc Stary Człowiek w łóżku, nad którym z zatroskanymi twarzami pochylali się lekarze. A z oddali dochodził cichy szmer pracujących kamer, telefonów, faksów. Na błękitnych ekranach wyświetlano twarz Starego Człowieka z czasów, gdy jeszcze choroba nie odebrała mu uśmiechu; miłe panie i eleganccy panowie zatroskanym głosem podawali najnowsze wyniki jego badań, szybciej niż on sam mógł je poznać.
Na całym świecie wzrósł popyt na ekspertów. Ktokolwiek miał jakąkolwiek wiedzę na temat medycyny, prawa, historii, protokołu, odstępstw i precedensów mógł publicznie zabrać głos, a im bardziej fantastyczne wizje snuł, tym chętniej był słuchany.
Najbliżsi współpracownicy pochylali się nad łóżkiem Starego Człowieka, po czym odchodzili w szum kamer, światła reflektorów, pomiędzy podniecony wielojęzyczny tłum. Jedni starannie ważyli słowa, inni recytowali wyuczoną na pamięć mantrę. Byli też jednak i tacy, co półgłosem przebąkiwali o tym, co mogłoby być gdyby… i te właśnie wypowiedzi, wychwytywane z szumu informacji, krzyczały potem wielkimi literami z pierwszych stron gazet.
Stary Człowiek był zmęczony, chciał się zdrzemnąć przez chwilę, lecz przeszkadzały mu dochodzące zza okna śpiewy i okrzyki tłumów przyjaciół, którzy tym sposobem chcieli mu przypomnieć o swojej obecności. Przybyli przecież z tak daleka, czy mogą odejść nie widząc jego twarzy? Czy nie odezwie się do nich w tych kilku słowach, dzięki którym przez chwilę będą mogli poczuć się wybrani, najważniejsi na świecie? Czy nie zapewni po raz kolejny, że bierze na swoją głowę wszystkie ich troski? Przecież dla niego to tak niewiele, a dla nich radość największa! Robił to tyle razy dla innych, dlaczego właśnie oni mają takiego pecha, że przybyli tu nadaremnie?
Stary Człowiek sprawiał zawód, rozczarowywał. Nie mógł robić rzeczy, na które od lat o stałych porach czekały tłumy kibiców za jego oknem i przed ekranami telewizorów. Żądni sensacji rozpoczynali odliczanie: po raz pierwszy nie to, nie tamto… Ludzie nie lubią, jak im się odbiera coś, do czego przywykli. Świat kocha swoich bohaterów – a co to za bohater, co leży w szpitalnym łóżku? Niechby wbrew lekarzom zerwał się, pobiegł do okna, powiedział coś – tak, to byłoby wielkie, wzniosłe, wspaniałe, ale tak po prostu chorować, jak zwykły śmiertelnik, bohaterowi jakoś nie wypada.
Stary Człowiek leżał w szpitalnym łóżku i marzył o górskim strumieniu i zielonym lesie, a także o tym, żeby wokół nareszcie zrobiło się cicho …
Ilustracje: Joanna Titeux/pinezka.pl