Trzeciego grudnia na ulicy Konopnickiej w Warszawie, we wczesnej porze popołudniowej, zauważyć się dało wzmożony ruch – skierowany w stronę znajdującego się w tej okolicy teatru Montownia. W środku – duża, ciemna sala mieszcząca scenę i kilkadziesiąt rzędów krzeseł, na których sadowili się napływający ludzie, a właściwie – sadowiły, ponieważ zdecydowaną przewagę liczebną stanowiły kobiety. Wkrótce pomieszczenie było wypełnione, a nawet  brakowało miejsc siedzących.

Jednak tym razem to nie chęć obejrzenia sztuki teatralnej wyciągnęła te osoby z domów w niedzielne popołudnie, a mające się tam odbyć spotkanie z Manuelą Gretkowską, która w apelu opublikowanym wcześniej w Przekroju wezwała polskie kobiety do wzięcia istotnych dla nich spraw w swoje ręce i utworzenia partii kobiet.

Manuela Gretkowska jest pisarką, felietonistką i scenarzystką, tzw. osobą publiczną – często widoczną i wypowiadającą się w mediach. Studiowała filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz antropologię we Francji. Istotnym elementem jej biografii, mającym wpływ na twórczość i poglądy, jest kilkuletnie życie na emigracji – we Francji i Szwecji. Obecnie mieszka w Polsce wraz z rodziną. O jej prozie mówi się, że jest postmodernistyczna, metafizyczna, w recenzjach często pojawia się też przymiotnik „skandalizująca” lub „kontrowersyjna”, z powodu bezpruderyjnego poruszania przez autorkę spraw intymnych, np. seksu czy macierzyństwa.
Tym razem Gretkowska wystąpiła w innej, nowej dla siebie roli – inicjatorki ruchu kobiet i założycielki partii politycznej.

Zebranie rozpoczęło się punktualnie o 14-tej. Głos zabrała pisarka, która na wstępie przedstawiła przyczyny swojej  decyzji.
Pomysł wziął się – jak mówiła – z frustracji. Mieszkając wiele lat poza granicami kraju miała okazję zaobserwować jak wygląda tam sytuacja kobiet i w pełni korzystać z przysługujących im praw i innych dobrodziejstw. Obecnie, mieszkając w Polsce, czuje, że jej prawa są łamane, nie może się pogodzić z aktualnym stanem rzeczy i z pozycją Polek, które żyjąc w europejskim kraju, nie mają takich praw i warunków, jak ich koleżanki z zachodniej Europy. Oczywiście, częściowo wynika to z ogólnie gorszej sytuacji gospodarczej kraju. Gretkowska zwróciła uwagę jednak na specyficzne problemy i potrzeby kobiet, bardzo ważne z punktu widzenia ich codziennej egzystencji, oraz na inną dla nich hierarchię spraw koniecznych do realizacji w polityce i gospodarce. Według niej, kobiety nie są w parlamencie w wystarczającym stopniu reprezentowane, a te panie, które w nim działają, niedostatecznie dbają o prawa kobiet. Proponuje więc stworzenie swoistego pospolitego ruszenia ponad podziałami, wynikającymi z wyznania, orientacji politycznej i innych różnic, poprzez stworzenie partii, która odgórnie wprowadzi reformy.

Po wypowiedzi Manueli Gretkowskiej kobiety zgromadzone na sali bez skrępowania zaczęły zabierać głos – opowiadały o tym, co je skłoniło do przyjścia, zadawały pytania, a także – opowiadały o sobie. O tym, jak trudno jest być kobietą  w Polsce – na przykład gdy będąc w ciąży korzysta się z publicznej służby zdrowia, gdy zdarzy się konieczność uzyskania alimentów na dzieci, o tym jak trudno pogodzić pracę zawodową z opieką nad potomstwem. Choć większość z nich stanowiły osoby młode, wykształcone, aktywne zawodowo i często mające doświadczenie w działalności społecznej, na spotkaniu pojawiły sie także osoby starsze, a także np. gospodyni domowa, młoda dziewczyna w ciąży, którą namówił do przyjścia na zebranie mąż – zatroskane o swój los i los swoich dzieci. Szczególny aplauz obecnych wzbudziła pani, która zadała jedno konkretne pytanie: gdzie i kiedy można się do tej partii zapisać?
Takie podejście – deklaracje natychmiastowego podjęcia działania oraz pomoc w tworzeniu oddziałów ugrupowania w różnych miejscach Polski – prezentowała znaczna część zgromadzonych kobiet. Jednym z bardziej interesujących pomysłów rzuconych na spotkaniu było dotarcie do już istniejących kobiecych stowarzyszeń, często nie mających nawzajem pojęcia o swoim istnieniu i ich konsolidacja wokół wspólnych spraw. Padła też propozycja, żeby w programie partii wezwać do większej solidarności kobiet, zwłaszcza w środowiskach pracy.

Niemal od razu po wydrukowaniu apelu Gretkowskiej pojawiły się głosy krytyczne wobec zamierzeń pisarki. Pomińmy może wypowiedzi niektórych posłów na temat udziału kobiet w polityce, która, według owych parlamentarzystów, przemienia je w „kobietony”. Głosy wątpliwości pojawiły się także ze strony osób zauważających potrzebę poprawy sytuacji kobiet, wskazując na ewentualne słabe punkty funkcjonowania takiej partii. Na forach dyskusyjnych padły np. pytania, czy jest sens tworzenia ugrupowania politycznego w oparciu o ochronę interesów pewnej grupy społecznej i czy partia taka w najlepszym wypadku nie podzieli losu partii emerytów i rencistów czy zielonych, nie mających większej siły przebicia w parlamentach. Stąd uprzejme sugestie skierowania energii w ramy jakiejś fundacji czy stowarzyszenia. Polityczne ambicje kobiety mogą przecież realizować poprzez już funkcjonujące partie.

Propozycja ta nie przekonała osób zebranych na spotkaniu, które zauważyły, że w istniejących ugrupowaniach politycznych, poza kilkoma chlubnymi wyjątkami, kobiety nie odgrywają większej roli, a sprawy dla nich istotne rozmywają się i giną wśród rozmaitych afer, seks-skandali, afer korupcyjnych, gospodarczych i powoływania kolejnych komisji śledczych. Osoby te nie odnalazły wśród nich dla siebie miejsca, a także nie mają ochoty na pobłażliwe traktowanie. Odnosząc się zatem z szacunkiem do działalności stowarzyszeń i fundacji, których jest już całkiem sporo i zajmują się niesłychanie pożytecznymi rzeczami, Manuela Gretkowska uważa, że jest to „łatanie tamy” w dziurawym i nieprawidłowo funkcjonującym systemie państwa. Ma inny pomysł na aktywizację kobiet i proponuje sięgnięcie po przysługujące każdemu obywatelowi instrumenty działania poprzez stworzenie partii, która nie będzie jakimś protekcjonalnie traktowanym „kółkiem stokrotek”, a  skutecznym narzędziem politycznego nacisku.

Inna wątpliwość, która się pojawiła, to, czy w ramach jednej partii możliwa jest współpraca osób o bardzo rozbieżnych poglądach np. lewicowych i prawicowych. Zapewne trudno to ocenić na tym etapie tworzenia partii, czemu, jak każdym początkom, towarzyszy pewien entuzjazm.
Jednak najwyraźniej osoby zgromadzone w teatrze Montownia, kobiety w różnym wieku, o różnych zawodach, doświadczeniach i poglądach, uznały, że jest to realne – ponieważ łączą je wspólne cele. Być może to właśnie będzie jedna z cech „kobiecego stylu” prowadzenia polityki?

Punktem kluczowym jest oczywiście, w imię jakich spraw chcą one podjąć ów wysiłek, a zatem – program partii. Na stronie „Polska jest kobietą” można przeczytać na razie dość ogólnie sformułowane postulaty: opieka medyczna nad kobietami (które z racji swojej fizjologii mają inne potrzeby niż mężczyźni), przywrócenie funduszu alimentacyjnego, zasiłki na wychowanie dzieci w ubogich rodzinach, wyrównanie płac kobiet z płacami mężczyzn, ostrzejsze kary za maltretowanie kobiet, tworzenie domów rodzinnych (w miejsce domów dziecka), edukacja seksualna, refundacja środków antykoncepcyjnych i leczenia niepłodności. A także realna polityka prorodzinna i możliwość samostanowienia w sprawach planowania rodziny (czy w ramach tego ostatniego postulatu mieści się poszerzenie prawa do aborcji, nie zostało powiedziane). Manuela Gretkowska podkreśliła jednak, że jej zdaniem, to kobiety powinny mieć prawo wyboru w tych kwestiach, np. ona sama stosuje naturalne metody zapobiegania ciąży, ale chce, by inne kobiety miały swobodny dostęp i były edukowane w zakresie innych środków antykoncepcyjnych.

Te postulaty to zaledwie wyznaczniki programu partii, natomiast konkretny program i propozycje reform będą tworzone przez tzw. grupy eksperckie, mające pracować nad poszczególnymi merytorycznymi zagadnieniami. Już teraz jednak można zauważyć, że punkty dotyczą głównie spraw socjalnych, a i sama założycielka przyznaje, że nie ma obecnie poglądów na temat ewentualnego udziału Polski w przyszłych wojnach. Z góry broniąc się przed zarzutem populizmu, Manuela Gretkowska zastrzega też, że ona sama niczego rodakom nie obiecuje. Proponuje natomiast wspólną pracę i działanie dla realizacji pewnych spraw. Mając na celu stworzenie partii dla wszystkich kobiet, w kreowaniu jej wizerunku chce uniknąć szufladkowania (na zebraniu nie padało określenie partia feministyczna, tylko partia kobiet) i odżegnuje się od bycia w opozycji w stosunku do mężczyzn,  a nawet zabiega o ich poparcie (co zauważył np. obecny na spotkaniu Tomasz Jastrun).

Jakie szanse ma partia kobiet na wejście do parlamentu w 2009 r., trudno dzisiaj ocenić. Niezależnie jednak od zgromadzonego poparcia ma szansę odegrać istotną rolę w życiu społecznym – kształtowania świadomości politycznej i większą aktywizację kobiet.