Pamiętnik redaktora, cz. 5
22. Śledztwo i akt oskarżenia
Chciałoby się zapomnieć o tym, co działo się w więzieniu w okresie „błędów i wypaczeń”. Przeszłość żyje jednak w pamięci, utrzymuje się nawet wbrew naszej woli, jak stwierdził Bergson, niczego nie jesteśmy w stanie zapomnieć. Jeśli nie narzuca się nam za dnia, to powraca we śnie, często w obrazach gorszych, niż było w rzeczywistości. Nie możemy zapomnieć zwłaszcza o tych, co odeszli z obrazem posępnych lochów więziennych, nie widząc nad sobą wolnego nieba. Zapytujemy się my, żyjący, komu potrzebna była ich śmierć i dlaczego spotkał ich tak haniebny los, dlaczego musieli oddać życie nie w obronie ojczyzny, ale niesprawiedliwie w więzieniu.
Niechętnie, nawet w myśli, wracam do tego, co widziałem, czego doświadczyłem osobiście w więzieniu śledczym. Tyle lat upłynęło od tych tragicznych wydarzeń, ciągle trudno je zrozumieć i usprawiedliwić. Wiedzieliśmy o nich, wystukiwały o nich ściany tego samego więzienia, w którym miały miejsce. Podobny los mógł spotkać każdego z nas. Nie wszyscy po kolejnym śledztwie wracali od razu do celi, niektórzy po upływie nocy, którą musieli przestać w oddzielnej celi przy otwartym oknie, inni znowu siadali w rogu i chronili pod pachami ręce, opuchnięte od bicia.
W czasie prawie dwuletniego śledztwa w więzieniu mokotowskim, osobiście nie doświadczyłem tak drastycznych metod, jak w gmachu Urzędu do Spraw Bezpieczeństwa. Na śledztwo byłem wzywany nie tak często, jak inni i w dużych odstępach czasu. Raz tylko przesłuchiwał mnie osławiony ze znęcania się nad więźniami Różański i raz nie mniej groźny Serkowski. Mną zajmowali się początkujący oficerowie śledczy według z góry ustalonego schematu.
Przesłuchanie rozpoczynało się zawsze łagodnie. Padały nawet słowa ubolewania, że tak długo trwa śledztwo, ale nie wyjaśnione zostały jeszcze wszystkie okoliczności i niepotrzebnie ochraniam innych, a ci bynajmniej mnie nie oszczędzają. Pozorną łagodnością niewiele można było wydusić z oskarżonego. Toteż oficer śledczy przystępował do najważniejszej czynności – napisania protokołu zeznania. Niejednokrotnie taki protokół był już napisany i przesłuchujący podsuwał go do podpisania. Przesłuchiwany oczywiście nie chciał podpisać, ponieważ znajdowały się w nim sformułowania obciążające inne osoby.
Wtedy zaczynała się ta nieprzyjemna część przesłuchania. Prowadzący śledztwo czuł się obrażony odmową podpisania protokołu, groził i niejednokrotnie sam stosował środki przymusu psychicznego, a nawet fizycznego. Często zmieniał się oficer śledczy, lecz metoda prowadzenia śledztw była niezmienna i stosowana tak długo, aż podejrzany zrezygnuje z oporu i podpisze to, przed czym się tak długo bronił. Niektórzy takie sfabrykowane zeznania podpisywali dla świętego spokoju, aby skończyła się długotrwała udręka. Nie zdawali sobie sprawy, że na podstawie takich fikcyjnych zeznań, dokonywane były aresztowania i zapadały wyroki nieraz na karę najwyższą.
W trakcie jednego z przesłuchań oficer śledczy powiedział: „Co wy tutaj, Grabowski, zgrywacie się na niewinnego, kiedy my mamy już niezbite dowody na to, że od młodych lat należeliście do czarnej jak smoła reakcji. Nie rozumiecie dlaczego jesteście w więzieniu, a wszystko, co robiliście i z kim się kontaktowaliście, świadczy, że chcieliście obalić siłą nasz ustrój ludowy, nie mówiąc już o szpiegowskich kontaktach z Londynem”. Próbowałem mu wyjaśnić, że nawet w głowie nie myślałem porywać się na ustrój ludowy, a co do tzw. kontaktów z Londynem, to odnosiły się one wyłącznie do spraw wiążących się z walką przeciwko hitlerowskiemu okupantowi i jest wielkim, krzywdzącym zarzutem, nazywanie tego szpiegostwem. Zdawałem sobie sprawę, że nie przekonam nikogo o bezzasadności oskarżenia.
W więzieniu śledczym interesowano się, o czym się mówi w celi. Dlatego utykano między więźniami politycznymi także przestępców pospolitych. Trzeba im przyznać, że niechętnie podejmowali się roli „kapusiów”. Więźniowie broniąc się przed nimi stosowali tzw. „koca”. Polegał on na tym, że w stosownej chwili narzucano na głowę kapusia koc i dokładano mu odpowiednią porcję razów. Na związany z tym hałas otwierały się drzwi, zabierano poszkodowanego, a w celi dokonywano tzw. „kipiszu”. Polegał on na tym, że przetrząsano gruntownie celę w poszukiwaniu rzeczy niedozwolonych, wyrzucano z sienników słomę, rozlewano wodę. Niełatwo było po tym najeździe doprowadzić celę do jakiego takiego porządku.
Wielką udręką dla nas było, że przez cały okres śledztwa nie mieliśmy żadnej wiadomości od rodziny, nikt nie miał prawa napisania i otrzymania listu. Tylko nieliczni próbowali łączności ze światem zewnętrznym za pośrednictwem tzw. grypsów. Doręczenia ich podejmowali się więźniowie pospolici, pracujący przy wydawaniu posiłków. W większości przypadków gryps taki dostawał się w ręce władzy więziennej.
Długo, prawie dwa lata, trwało śledztwo w mojej sprawie, zanim doczekałem się aktu oskarżenia. Sądzę, że najlepiej będzie, jeśli podam go w całości, w oryginalnym brzmieniu, niechaj mówi sam za siebie.
A k t o s k a r ż e n i a
p- ko Grabowskiemu Adamowi z art. 86 § 1 i 2 i art. 8 dekretu z dn. 16. XI.1945 r.
W wyniku likwidacji kierowniczego ośrodka nielegalnego Stronnictwa Pracy, w dniu 21. II. 1949 r. na terenie Warszawy został zatrzymany przez Władze Bezp. Publ. Redaktor Tygodnika Warszawskiego i członek Rady Prymasowskiej Odbudowy Kościołów G r a b o w s k i A d a m, podejrzany o prowadzenie działalności antypaństwowej.
W toku śledztwa ustalono, że oskarżony Grabowski Adam w okresie przed 1939 r. był aktywnym działaczem reakcyjnym, związanym ściśle z kołami obszarniczo-kapitalistycznymi, brał udział w Związku Ziemian i Radzie Naczelnej Organizacji Ziemiańskich. Poza tym oskarżony Grabowski rozwinął działalność publicystyczną na łamach wybitnie reakcyjnych pism, jak Czas i Przegląd Współczesny, utrzymując równocześnie kontakty z magnatami ziemskimi, jak ks. Radziwiłł Janusz, hr. Potocki Artur, oraz przywódcami Stronnictwa Zachowawczego.
W okresie okupacji na terenie Warszawy oskarżony Grabowski, jako działacz zdecydowanie antylewicowy przystąpił do współpracy z tzw. Delegaturą Rządu Londyńskiego. W ramach Departamentu Informacji i Propagandy prowadził działalność publicystyczną, utrzymując równocześnie kontakty organizacyjne z czołowymi działaczami reakcyjnych ugrupowań z konspiracji londyńskiej.
Wkrótce po wyzwoleniu Polski oskarżony Grabowski, będąc nieprzejednanym wrogiem nowopowstałego ustroju Polski Ludowej, wznowił swą działalność konspiracyjną w ramach istniejącej w dalszym ciągu Delegatury Rządu Londyńskiego i nawiązał kontakt z dyrektorem Departamentu Informacji i Propagandy tejże delegatury – Kauzikiem Stanisławem ps. „Dołęga”, z którym od tej pory ściśle współpracował po linii organizacyjnej, wykonując wszystkie jego polecenia.
I tak w marcu 1945 r. oskarżony Grabowski na polecenie Kauzika zajął się ukryciem i zabezpieczeniem na terenie Warszawy zbioru książek Depart. Inf.. i Prop. „DR” /K. 45/
Niezależnie od tego w okresie lata 1946 w swoim mieszkaniu w Warszawie przy ul. Smolnej 16 oskarż. Grabowski odbył szereg spotkań z Kauzikiem oraz jego współpracownikiem, w czasie których omawiał i uzgadniał z nim sprawy związane z działalnością antypaństwową, prowadzoną przez Dep. Inf. i Prop. Delegatury rządu londyńskiego. W tym czasie i miejscu osk. Grabowski skontaktował się z byłym kurierem placówki „rządu londyńskiego” w Budapeszcie – Felczakiem Wacławem ps. Lech – Wacek –Żak, od którego na polecenie Kauzika przyjął sprawozdanie z dotychczasowej działalności wymienionej placówki. /U. 78 – 79, 94 – 97/.
W drugiej połowie 1945 r. oskarżony Grabowski udzielił Kauzikowi swego mieszkania na odbycie konspiracyjnych konferencji z przywódcami nielegalnego Stronnictwa Pracy, z Kwasiborskim Józefem, ps. Rafał na czele, oraz przewodniczącym Rady Jedności Narodowej i zarazem delegatem „rządu londyńskiego” Braunem Jerzym, celem omówienia nowych form działalności organizacyjnej. /k. 46, 98 – 99, 102 – 103/.
W związku z odbywającą się w tym czasie likwidacją poszczególnych agend delegatury „rządu londyńskiego” i przybraniem jeszcze bardziej zakonspirowanych form wrogiej działalności oskarżony Grabowski na polecenie Kauzika podjął się likwidacji Dep. Inf. i Prop., przy czym na koszta związane z tą czynnością otrzymał z nielegalnego funduszu 700 dol. amer. /K. 44 – 45/.
W jesieni 1945 r. oskarżony Grabowski w swoim mieszkaniu w Warszawie przy ul. Smolnej 16 w związku z zamierzonym wyjazdem Kauzika do Anglii, celem kierowania stamtąd wrogą działalnością na terenie Polski, odbył z nim szereg spotkań organizacyjnych. W czasie tych spotkań oskarżony Grabowski uzgadniał z Kauzikiem system utrzymywania łączności i sposób przekazywania mu z Polski do Londynu wiadomości wywiadowczych o charakterze politycznym i ekonomicznym. Ponadto osk. Grabowski przyjął od Kauzika nadzór nad archiwum Dep. Inf. i Prop., ukrytym u swej znajomej oraz przyjął na przechowanie jego osobiste archiwum z działalności delegatury rządu londyńskiego /71 – 77/
Po wyjeździe Kauzika w drugiej połowie jesieni 1945 r. do Londynu, osk. Grabowski kontaktował się kilkakrotnie z Kwasiborskim Józefem i jego łączniczką Fedorowicz Zofią ps. Zosia celem przekazania dla nielegalnego „SP” tajnej drukarni Dep. Inf. i Prop. /Knś, 102 – 103/.
W okresie od stycznia do końca czerwca 1946 r. osk. Grabowski otrzymał od Zarządu Głównego popielowskiego Stronnictwa Pracy komplety wycinków prasowych, zawierających dane o życiu politycznym i ekonomicznym Państwa Polskiego. Wycinki te osk. Grabowski, po odpowiednim posegregowaniu wg poszczególnych dziedzin zainteresowania obcego wywiadu, przesłał tą samą drogą wraz z częściami wymienionego archiwum Kauzikowi do Londynu. /K. 80 – 84, 86 – 87, 102 – 103/.
W styczniu 1946 r. w Warszawie przy ul. Noakowskiego oskarżony Grabowski skontaktował się za pośrednictwem łączniczki „Niny” z emisariuszem rządu londyńskiego, Felczakiem Wacławem, z którym odbył rozmowę na temat aktualnej działalności podziemnej w Polsce. W tym samym jeszcze miesiącu osk. Grabowski otrzymał z Londynu od Kauzika polecenie i instrukcje dotyczące zbierania wiadomości z terenu Polski i przekazywania ich tzw. „rządowi londyńskiemu” /K. 94 – 97/.
We wrześniu 1946 r. oskarżony Grabowski w swoim mieszkaniu w Warszawie przy ul. Smolnej 16 powtórnie skontaktował się z emisariuszem „rządu londyńskiego”, Felczakiem Wacławem, od którego podjął pocztę organizacyjną przesłaną mu przez Kauzika w trzonku pędzla do golenia, a zawierającego list na bibułce i pięć błon filmowych z fotokopiami pism od zagranicznych ośrodków dla kierownictwa nielegalnego popielowskiego Stronnictwa Pracy i członków innych organizacji podziemnych w Kraju. W toku rozmowy osk. Grabowski został poinformowany przez Felczaka o działalności ośrodków „rządu londyńskiego” na terenie kraju, oraz o organizowaniu w Paryżu przez „WRN” z Zarębą na czele tzw. „Komitetu do spraw krajowych”. W związku z tym osk. Grabowski w ciągu najbliższych dni skontaktował Felczaka w celu odbycia rozmów z przywódcą „WRN” Szturm de Sztremem i członkami kierowniczego ośrodka nielegalnego Stronnictwa Pracy z ks. Kaczyńskim Zygmuntem, Braunem Jerzym, otrzymane zaś błony filmowe przekazał adresatom, między innymi za pośrednictwem łączniczki, Weker Cecylii ps. Cesia Helenka – nielegalnemu „SP” /U. 42 – 43, 84, 94 – 97, 100 – 101, 102 – 103/.
Obok utrzymywania łączności z Kauzikiem i organizowania na jego polecenie ośrodków wrogiego podziemia w kraju osk. Grabowski w okresie od 1946 do 1948 brał udział w szeregu konspiracyjnych zebrań członków organizacji „Unia”, tzw. „salonach”, które pod pozorem zebrań towarzyskich odbywały się w mieszkaniu poszczególnych „unionistów” /K 98 – 99, 100- 101/.
Ponadto w okresie 1947, 1948 oskarżony Grabowski był redaktorem Tygodnika Warszawskiego, który spełniał rolę organizacyjnej placówki nielegalnego Stronnictwa Pracy i był częściowo subwencjowany z nielegalnego funduszu /K 98 – 99/.
Na podstawie powyższego oskarżam Grabowskiego Adama o to, że:
I. w okresie od stycznia 1945 r. do 31 sierpnia 1948 r. na terenie Warszawy, działając w zamiarze zmiany przemocą ludowo-demokratycznego ustroju Państwa Polskiego oraz usunięcia ustanowionych organów władzy zwierzchniej Narodu, a to Krajowej Rady Narodowej, Rządu Tymczasowego i Rządu Jedności Narodowej oraz Sejmu Ustawodawczego i Rządu RP brał udział w nielegalnej organizacji pod nazwą „Delegatura rządu londyńskiego”, współpracując ściśle z Dyrektorem Departamentu Informacji i Propagandy tejże Delegatury Kauzikiem Stanisławem ps. „Dołęga”, pobierał od niego fundusze organizacyjne na cele działalności konspiracyjnej i był współorganizatorem konspiracyjnych konferencji przedstawicieli podziemia politycznego, a po wyjeździe jesienią 1945 r. Kauzika z Polski do Londynu utrzymywał nadal z nim stały kontakt organizacyjny, przesyłając mu kilkakrotnie archiwum z jego działalności konspiracyjnej w kraju, podejmował emisariuszy „rządu londyńskiego”, m. in. Felczaka Wacława, ps. Wacek Żak, w porozumieniu z którym organizował „komórkę łączności”, uzgadniając to również z przywódcą „WRN” Szturm de Sztremem oraz brał udział w konspiracyjnych zebraniach nielegalnej organizacji „Unia”.
II. w okresie od drugiej połowy 1945 r. do końca czerwca 1946 na terenie Warszawy, działając na szkodę Państwa Polskiego, zbierał za pośrednictwem kierownictwa ośrodka nielegalnego popielowskiego „SP” wiadomości stanowiące tajemnicę państwową i wojskową, które następnie wraz z odpowiednio posegregowanymi wycinkami prasowymi, zawierającymi dane o życiu politycznym i ekonomiczny Państwa Polskiego, przesyłał znaną mu drogą Kauzikowi ps. „Dołęga” działającemu w Londynie na rzecz wywiadu imperializmu anglo – amerykańskiego; czyny te stanowią przestępstwo przewidziane w:
Pkt. 1 art. 86 par.2 i 1 KKWP i
Pkt. 2 art. 8 dekretu z dn. 16. XI. 1945 r.
Akt oskarżenia sporządzono w dniu 29 stycznia 1951 r.
Wykaz osób podlegających wezwaniu na rozprawę:
I. Oskarżony: Grabowski Adam, s. Feliksa
II. Świadkowie: Felczuk Wacław
Weker Cecylia
Braun Jerzy
Kwasiborski Józef
Kumaniecki Kazimierz
/ – / Lisowski Bogdan, por.
Po przeczytaniu aktu oskarżenia dowiedziałem się, za co będę sądzony, a mianowicie za pracę zawodową w organizacjach ziemiańskich, za znajomość i współpracę z Januszem Radziwiłłem i Arturem Potockim oraz za publicystykę w piśmie Czas i Przegląd Współczesny. Następnie za działalność w okresie okupacji w Departamencie Informacji i Propagandy Delegatury Rządu na Kraj oraz współpracę z dyrektorem tego Departamentu Stanisławem Kauzikiem oraz za współpracę z działaczami ze Stronnictwa Pracy. Wskazują na to powołani w akcie oskarżenia świadkowie.
Dla podkreślenia reakcyjnego charakteru mojego zachowania nie wymieniał akt oskarżenia, że w młodych latach należałem do „Promienistych” i „Filaretów”, że byłem prefektem Sodalicji Mariańskiej w gimnazjum, że w roku 1920 wstąpiłem ochotniczo do Wojska Polskiego. Za te grzechy młodości dostawało mi się mocno po skórze w czasie przesłuchań śledczych. Przyznałem się również, że działałem w Stowarzyszeniu Św. Wincentego á Paulo, podziwiałem brata Alberta, że w latach akademickich dostąpiłem zaszczytu rozmowy z Adamem kard. Sapiehą, metropolitą krakowskim, że później współpracowałem z ks. Augustem kard. Hlondem, Prymasem Polski. Z tego powodu w śledztwie wmawiano mi, że byłem „aktywnym członkiem szpiegowskiej siatki watykańskiej”, „świeckim członkiem tajnego zakonu jezuickiego”, a w ogóle zakonspirowanym „szpionem watykańskim”.