Ngałang Sangdrol
Nie doszliśmy do takich tematów [prawa człowieka w ChRL], bośmy się rozpędzili w kwestiach globalnych
Józef Oleksy, marszałek Sejmu RP,
po spotkaniu z Hu Jintao, prezydentem ChRL i przewodniczącym KPCh w czerwcu 2004
Spotkanie z Ngałang Sangdrol
21 maja 2005
Fundacja OŚKa
ul. Piękna 66a
Warszawa
(sobota, dzień słoneczny)
Zacznijmy od liczb:
1988 – Chiny ratyfikują Konwencję przeciwko Torturom oraz Innemu Okrutnemu, Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu lub Karaniu.
80 000 – liczba tybetańskich więźniów politycznych, którzy zginęli w chińskich więzieniach od chwili podpisania powyższej konwencji przez Chiny.
04/1996 – proces Czudanga, komendanta policji w okręgu Kirong w południowym Tybecie, oskarżonego o torturowanie Tybetanki. Czudang dostał wyrok w zawieszeniu.
03/1998 – Unia Europejska postanawia nie wnosić ani nie popierać rezolucji przeciwko Chinom na forum Komisji Praw Człowieka ONZ w Genewie.
1 200 000 – liczba Tybetańczyków, która poniosła śmierć podczas chińskiej okupacji; jest to 20 procent całego narodu (ok. 6 mln).
13 – wiek Ngałang Sangdrol, kiedy po raz pierwszy trafiła za mury chińskiego więzienia za udział w pokojowej manifestacji.
21 – tyle lat miała spędzić w więzieniu Ngałang Sangdrol.
Ngałang Sangdrol ma 27 lat. Różnica wieku pomiędzy mniszką a autorką tego tekstu wynosi zaledwie 2 lata. Moja niemalże rówieśniczka spędziła 11 lat z naszego wspólnego ćwierćwiecza za kratami chińskiej katowni Drapczi.
Wygląda dokładnie tak, jak na zdjęciach. Bardzo drobnej, dziecięcej postury. Czarne włosy splecione w kucyk. Skupiona, poważna twarz. Tak naprawdę uśmiechnęła się tylko raz, na samym początku, gdy próbowano dopasować jej krzesło do wysokości stołu. Wydaje się bardzo krucha, filigranowa.
Pojęcie praw człowieka nie istnieje w Tybecie.
Chińczycy nie stosują wobec nas żadnego rozróżnienia.
Wobec tortur dyskryminacja jest abstrakcją. Nie ma wyjątkowych praw dotyczących dzieci lub dorosłych, kobiet lub mężczyzn. Podejrzenie o działalność „kontrrewolucyjną” może paść na każdego; wystarczy wziąć udział w pokojowej demonstracji, zostać przyłapanym z podobizną Dalajlamy, a w samym więzieniu źle ułożone koce są sygnałem, że „reedukacja” jest niezbędna.
Prawa kobiet? Czy sytuacja kobiet w Tybecie różni się od sytuacji mężczyzn?
W Tybecie, w którym nie ma praw człowieka, rozróżnienie na prawa kobiet i mężczyzn jest trzeciorzędne. Nie mamy w ogóle żadnych praw. Nie miałam pojęcia, że istnieją prawa kobiet, o które można walczyć. Po opuszczeniu Tybetu byłam zdumiona, że istnieją na świecie organizacje, które o nie walczą. Ale dopiero wtedy zrozumiałam, jak gwałcone są prawa kobiet tybetańskich – poprzez przymusową aborcję i sterylizację.
Czas ucieka. Tybet naprawdę nie ma już czasu.
Sangdrol jest jednym z symboli tybetańskiego oporu przeciw chińskiej okupacji Tybetu, która trwa od 1951 roku. Po raz pierwszy trafiła za kraty w wieku 13 lat za udział w pokojowej manifestacji. Wyszła po 9 miesiącach bicia.
Niedługo potem, również za udział w demonstracji, znalazła się w Drapczi. Jej nieugiętość i opór wobec szykan powodowały, że stopniowo podnoszono jej wyrok, aż w końcu wyniósł 21 lat, co było swoistym rekordem. Sangdrol miała wyjść na wolność w 2013 roku, co najprawdopodobniej nie miałoby miejsca. Nie dożyłaby chwili swojego uwolnienia.
Dzięki protestom międzynarodowych instytucji humanitarnych, w 2002 roku Sangdrol została zwolniona z więzienia. 5 miesięcy później zezwolono na jej wyjazd z kraju. Znalazła się w Stanach Zjednoczonych, gdzie przeszła leczenie i mieszka do dziś. Czym się zajmuje? Pracuję dla Ojczyzny.
To oznacza bezustanną podróż i proszenie o wsparcie dla Tybetu. To namawianie, tłumaczenie i spotykanie się z tymi, którzy chcą słuchać, zarówno w parlamentach, jak i kameralnych miejscach – jak warszawskie biuro OŚKi, gdzie sobotniego popołudnia było ok. 30 osób.
Musimy z całą mocą walczyć o przywrócenie praw człowieka. (…) Proszę Was wszystkich o wspieranie nas w walce o wypracowanie politycznego rozwiązania sprawy Tybetu. (…) Ale samo wsparcie nie wystarczy. Coś się zmienia – próby gospodarczego ożywienia regionu, które jednak mają zamydlić oczy opinii międzynarodowej. Ale ten rozwój ogranicza się do kilku miast i służy Chińczykom. Trudno mi powiedzieć, jakie są wymierne efekty jeśli chodzi o prawa człowieka. Wszystko się pogarsza. (…) Proszę o wsparcie dla kampanii. I co najważniejsze – aby sprawa Tybetu znalazła się w parlamentach i została rozpatrzona przez rządy.
A może problem polega na tym, że wiemy. Wiemy, co się dzieje w Tybecie. Zdajemy sobie sprawę z sytuacji w Czeczenii. Konflikt w Darfurze był szeroko komentowany w mediach i potrzeba wiele samozaparcia, aby wygłuszyć kolejne komunikaty o przemocy.
Zawsze wiedzieliśmy.
Jeśli będą protesty, może rządy przestaną czerpać gospodarcze profity z handlu z Chinami, a zwrócą uwagę na prawa człowieka. Jeśli będziecie próbować, będą rezultaty.
A co, jeśli sytuacja jest beznadziejna? Co, jeśli Chiny nigdy nie zaakceptują idei „drogi środka” stworzonego przez Dalajlamę, która zakłada pozostanie Tybetu jako integralnej części Chin, ale z kulturową i religijną autonomią? Co, jeśli Chiny nie złagodzą swojej drogi „edukacji”, a popisowe zwolnienia wybranych więźniów sumienia staną się wymówką dla zachodnich przywódców do łagodzenia polityki wobec Chin?
Co, jeśli wszystko zmierza ku najgorszemu?
Jeśli nie widać nadziei, odpowiada Sangdrol, trzeba ciężej pracować.
—-
Wszystkie wypowiedzi Ngałang Sangdrol w tekście pochodzą ze spotkania 21 maja 2005 w siedzibie Fundacji OŚKa w Warszawie.
Zdjęcia pochodzą ze strony Ngałang Sangdrol w Polsce
Źródła (strona Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka):
J. Caple – Tortury w tybetańskich więzieniach i aresztach
H. Havnevik – Rola mniszek we współczesnym Tybecie
N. Sangdrol – Cena oporu – moja historia
Tybet w 2004 roku
Zajrzyj tutaj:
Polskie Stowarzyszenie Przyjaciół Tybetu