Lucy Maud Montgomery, cz. 3
Do napisania Ani z Zielonego Wzgórza wiodła jeszcze długa, często kamienista droga pod górę. Droga samotna i bez drogowskazów. Maud wiedziała jednak od zawsze, że tylko taką drogę może w życiu obrać. Pisanie było dla niej jak oddychanie i jedzenie. Zasiadała do pisania nawet wtedy, gdy czuła się fizycznie i psychicznie wyczerpana po dniu wypełnionym obowiązkami nauczycielki w przepełnionej, wiejskiej szkółce. Pracę w wyuczonym zawodzie traktowała jako źródło utrzymania do czasu, aż jej pióro nie zacznie przynosić dochodów.
Sobota, 20 czerwca 1908
Cavendish, W.K.E.Dzisiaj, jak powiedziałaby Ania, nastała epoka w moim życiu. Moja książka nadeszła właśnie od wydawcy. I radośnie wyznaję, że był to dla mnie pełen dumy, cudowny, ekscytujący moment! Oto w moich dłoniach spoczęła, namacalne spełnienie wszystkich marzeń, nadziei, ambicji i zmagań całej mojej świadomej egzystencji – moja pierwsza książka!
Może nie wspaniała, ale – moja, moja, moja – Coś, co JA powołałam do życia – coś, co – gdyby nie JA – nigdy by nie zaistniało.
(Dzienniki, cz. I, str. 335)
Do napisania Ani z Zielonego Wzgórza wiodła jeszcze długa, często kamienista droga pod górę. Droga samotna i bez drogowskazów. Dla Maud jednak była to jedyna droga, jaką mogła w życiu obrać. Pisanie było dla dla niej niczym oddychanie i jedzenie. Zasiadała nad kartką papieru nawet wtedy, gdy czuła się fizycznie i psychicznie wyczerpana po dniu wypełnionym obowiązkami nauczycielki w przepełnionej wiejskiej szkółce. Pracę w wyuczonym zawodzie traktowała jako źródło utrzymania do czasu, aż jej pióro nie zacznie przynosić dochodów. Boleśnie jednak odczuła utratę w 1897 r. tej ciężko wypracowanej pozycji.
Kiedy umiera dziadek Macneill, Lucy Maud Montgomery – wiejska nauczycielka z trzyletnim stażem wie, że dni jej niezależności są policzone. Wychowana w poczuciu obowiązku, rezygnuje z kariery zawodowej i wraca do Cavendish, do domu, w którym przyszło jej spędzić dzieciństwo od momentu, kiedy została osierocona przez matkę w wieku dwóch lat.
Wyjazd z Lower Badeque to nie tylko pożegnanie ze szkołą. Maud ciągle uwikłana jest w dwa spędzające jej sen z powiek związki. Jeden z Edwinem Simpsonem, którego nie jest w stanie pokochać, a któremu obiecała swą rękę. Drugi z Hermanem Leardem, który obudził w niej głęboką namiętność, lecz którego poślubienie oznaczałoby dla Maud wyrzeczenie się aspiracji i ideałów. Po miesiącach rozpaczliwej wewnętrznej szamotaniny Maud definitywnie zrywa zaręczyny z Edwinem. Młody Simpson nie daje za wygraną, będzie prześladował swą niedoszłą żonę przez długie lata, oskarżając ją o złamanie serca i życia. Zerwanie z Edwinem nie oznacza wcale zwycięstwa Hermana. Z rozdartym sercem Maud żegna się też na zawsze z Leardem.
Po rozstaniu z Hermanem Maud mocno rozpacza; po powrocie do Cavendish życie bez niego staje się męką. Lecz on wkrótce odejdzie na zawsze – w lipcu 1898 roku 27-letni Herman Leard umiera na zapalenie płuc. Kiedy Maud dowiaduje sie o jego śmierci, jedynym jej życzeniem jest „leżeć w jego ramionach, skamieniała w śmierci, jak on. Cały ból i samotność rozproszyć w nieskończonym śnie bez snów. Spać, wtulona w jego serce w śmiertelnym uścisku”. Po latach napisze do swojego korespondencyjnego przyjaciela Georga MacMillana, że śmierć Hermana uchroniła ją przed powrotem do niego, co zakończyłoby się katastrofą, czyli małżeństwem z Leardem.
Samotność i smutek znów wypełniają życie młodej pisarki, ale pasja pisania pozwala jej podnieść się i ruszyć do przodu. Targające nią emocje znajdą ujście w literaturze. Maud nie ma przyjaciółki – jej dawne koleżanki powychodziły za mąż, część została daleko w tyle za wykształconą i ambitną panną Montgomery. W Cavendish – malutkiej, farmerskiej mieścinie – niewielu jest rówieśników, wśród których Maud mogłaby znaleźć powiernika. Często przez długie dnie jedyną towarzyszką spragnionej kontaktu z ludźmi dziewczyny jest posuwająca się w latach, coraz bardziej przykra we współżyciu babka.
Chociaż Maud zdobywa coraz mocniejszą pozycję wśród kanadyjskich literatów, i choć jej pisarstwo zaczyna przynosić dochody, to babka ciągle decyduje, ile można zużyć węgla, których pokoi wolno używać oraz… kiedy odbyć kąpiel. Nawet jeśli babka Macneill żywi jakieś ciepłe uczucia do wnuczki, to Maud coraz ciężej w to uwierzyć.
Lojalność wobec babki sprawiła, że nasza bohaterka znalazła się w bardzo trudnej sytuacji wobec reszty rodziny. Krewni zza płotu nie cierpią jej za to, że zamknęła im przed nosem drzwi do przejęcia na własność domu Alexandra Macneilla, który w testamencie zapisał go swemu synowi Johnowi. Dopóki Maud opiekuje się babką, John może tylko złorzeczyć w duchu. Jednak gdy tylko babka umrze, John przejmie dom na własność i natychmiast pokaże drzwi swej znienawidzonej siostrzenicy. Maud wie, że zostanie pozbawiona domu, w którym wyrosła i który kocha.
Aspołeczność babki, nienawiść Macneillów zza płotu, wyrzuty Edwina i rozpacz po utracie Hermana czynią życie Maud chwilami nie do zniesienia. Na domiar złego w 1900 r. umiera ojciec, którego Maud kocha bezgranicznie, choć Hugh Montgomery opuścił córkę, gdy ta była jeszcze małą dziewczynką. W wieku 14 lat pisarka spędziła kilka miesięcy z ojcem i jego nową rodziną na zachodzie Kanady, ale tęsknota za ukochaną Wyspą Księcia Edwarda kazała jej wrócić do Cavendish. Bo chociaż w domu Macneillów nie było ciepła dla wrażliwej dziewczynki, to TO JEST jej dom.
Teraz, gdy babka jej potrzebuje, Maud rezygnuje ze swojego osobistego życia, bo sumienie nie pozwoliłoby jej postąpić inaczej. Chociaż atrakcyjna panna Montgomery może mieć wielu wielbicieli, zdaje sobie sprawę, że zamążpójście oznaczałoby pozostawienie babki na łasce Johna. Tak więc małżeństwo zostaje wykreślone z planów Lucy Maud Montgomery.
Z każdym kolejnym rokiem Maud coraz ciężej znosi fizyczną izolację i intelektualną alienację. Pod koniec XIX wieku, w zimie, Wyspa Księcia Edwarda często była nieprzejezdna. Zasypane drogi nie pozwalały na opuszczenie farmy czasem przez tydzień lub dłużej. Wiatr jęczący w kominie, babka płacząca nad czytanymi psalmami, chłód ciągnący z sześciu wyziębionych i pustych pokoi doprowadzały Maud do rozpaczy. Skłonna do depresji dziewczyna popada w bezsenność. W długie, samotne noce miota się po swoim pokoiku na poddaszu, jak uwięziony ptak – bez wiary, że będzie w stanie stawić czoła kolejnemu dniu w klatce.
W listach do Georga MacMillana zwierzała się, że przez te wszystkie lata z babką była w stanie uchronić się od obłędu tylko dzięki ucieczkom w swój idealny świat.
Już w dzieciństwie przez moje „zimne” wychowanie zmuszona byłam zbudować sobie świat iluzji i wyobrażeń, bardzo różny oczywiście od tego, w którym żyłam, poruszałam się i wiodłam swój „zewnętrzny” byt… W końcu wyrosłam z tego mojego dziwnego, nierealnego dzieciństwa i wkroczyłam w świat rzeczywisty. Spotkały mnie doświadczenia, które posiniaczyły mą duszę – ale nigdy nie naruszyły mojego idealnego świata – mogłam usunąć się weń, kiedy tylko odczuwałam taką potrzebę.
W ciągu tych długich, ciemnych lat z babką jedyną „wolnością”, jakiej zazna, będą trzy kwartały spędzone w Halifax, gdzie zatrudni się w gazecie codziennej Echo. Pod koniec 1901 r. kuzyn Maud – Prescott Macneill – zgodził się zamieszkać z babką i dlatego ta pozwoliła wnuczce na wyjazd z Cavendish.
Pensja za pracę korektorki wynosiła 5 dolarów tygodniowo, ale Maud była zachwycona możliwością zdobycia dziennikarskiego doświadczenia.
Uwielbiała pracę wśród żujących w zębach cygara, rzucających mocne żarty mężczyzn, pośród łoskotu maszyn drukarskich, wrzasku redaktorów i drukarzy. Większość dnia spędza na korektach, odbieraniu telefonów, bieganiu na posyłki. W soboty zaś „obrabia listy towarzyskie”. Jeśli w którąś sobotę brakuje listu z życia socjety, do obowiązków Maud należy takowy spreparować. Zasiada więc młoda literatka do prasówki, a potem tonem stałego bywalca pisze sprawozdania ze ślubów, zaręczyn, przyjęć ogrodowych. Z towarzyskiej szpalty Maud wkrótce awansuje do działu „Przy podwieczorku”. I w ten sposób codziennie, oprócz niedziel, Lucy Maud Montgomery pracuje na swoje 5 dolarów.
Lecz utrzymać się z tej pensyjki nie sposób. Musi więc Maud nauczyć się pisać w łoskocie maszyn drukarskich opowiadania do różnych magazynów, by jako tako egzystować jako kobieta niezależna.
Niestety, Prescott nie spełnia się w roli opiekuna i towarzysza babki i Maud zostaje odwołana z Halifax. Jej świat znów zawęża się do maleńkiej społeczności Cavendish. Wtedy właśnie nawiązuje korespondencję z Ephreimem Weberem, dziennikarzem z Alberty, i Georgem Boyd MacMillanem, początkującym pisarzem ze Szkocji. Te przyjaźnie przetrwają całe życie. Szczególnie MacMillana łączy z Maud pokrewieństwo dusz.
W epistolarnych konwersacjach poruszają najrozmaitsze tematy: od pielęgnacji żonkili, do reinkarnacji i spirytualizmu. Dzielą się doświadczeniami w publikowaniu swoich tekstów. Szczególnie Maud, lekko protekcjonalnym tonem, doradza i informuje. Jako doświadczona businesswoman przekazuje MacMillanowi listę periodyków z wyszczególnieniem, który, ile i za co płaci.
Maud jako literatka jest praktyczna, profesjonalna i doskonale zorganizowana. Ma świadomość, że nie zostanie wielką pisarką, ale też wierzy, że może zostać dobrym rzemieślnikiem. W 1904 r. na liście periodyków, zamawiających jej teksty, jest nie mniej, niż 70 kanadyjskich, amerykańskich i brytyjskich magazynów.
Wypracowała szczególną metodę kolportacji swoich utworów. Metoda była prosta: kiedy magazyn, który normalnie płacił 10 dolarów, odrzucał pracę, Maud przekładała rękopis do nowej koperty i wysyłała do takiego, który oferował 30. Jeśli ten również jej nie przyjął, Maud znów przepakowywała tekst i wysyłała, np. do Everybody’s w Nowym Jorku. Taktyka ta często przynosiła lukratywne niespodzianki – Everybody’s przysyłał czek na 100 dolarów.
Dnie Maud od świtu do nocy wypełnione są pracą. W żelaznym rozkładzie zajęć muszą się zmieścić: sprzątanie, gotowanie, pranie, prace gospodarskie, obowiązki pocztowe (Macneillowie prowadzą urząd pocztowy w Cavendish), pisanie, przepisywanie rękopisów na maszynie, pakowanie kopert, wieczorami zaś pisanie dziennika i prace nad notatnikiem literackim, w którym Maud zapisuje skrawki pomysłów, idee, czasem szkic do opowiadania. Sięgnie do nich po tygodniach, miesiącach, czasem po latach.
Wiosną 1905 r. pisarka potrzebuje pomysłu na opowiadanie do magazynu dla szkółek niedzielnych i trafia na jeden z takich zapisków: „Para w podeszłym wieku stara się o adopcję chłopca z sierocińca. Przez pomyłkę wysłana zostaje dziewczynka”.
Z kart notesu nagle wyłoniła się rudowłosa, piegowata dziewczynka i niemal natychmiast zdobyła serce i umysł Lucy Maud Montgomery. Zdawało się, że dziewczynka sama szkicuje epizody, planuje rozdziały, rozdaje role mieszkańcom Avonlea – Ania Shirley stworzyła siebie sama. Maud napisze w pamiętniku, że jej mała bohaterka „wkrótce stała się dla mnie bardzo rzeczywista i zawładnęła mną z nieprawdopodobną mocą”.
Czyż Ania nie zasłużyła sobie na lepszy los niż gazetka szkółki niedzielnej?
Poprzednie odcinki:
Część 1
Część 2
Następne odcinki:
Część 4
Część 5
Część 6
Postscriptum